Przedstawiamy kolejny artykuł popularyzujący Hiszpanię i język hiszpański poprzez poznawanie kultury i zwyczajów tego ciekawego kraju. Gorąca Hiszpania to słońce, piękne krajobrazy, smaczna, popularna na całym świecie kuchnia, ale tez liczne tradycje pielęgnowane od stuleci. Niektóre z tych tradycji uchodzą za symbol Hiszpanii. Jedną z nich jest z całą pewnością tradycja korridy, czyli rytualnej walki z bykiem. Dla sporej części mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego, tradycja ta jest czymś w rodzaju świętości, dla reszty świata i społeczeństwa hiszpańskiego- kontrowersją. Czy korrida to tradycja czy barbarzyństwo obecne wciąż w XXI w?
Historia korridy
Początki korridy sięgają XII w., kiedy to wg źródeł, odbyła się pierwsza walka na cześć Alfonsa VIII Kastylijskiego. Różne źródła podają różne kierunki pochodzenia tego zwyczaju. Niektóre wskazują że zwyczaj ten został sprowadzony do Hiszpanii przez Arabów, inne że przez Rzymian lub Kartagińczyków. W dawnych czasach w walkach brali udział nawet królowie, np. Filip IV. Jak łatwo się domyślić, tradycja ta nie zawędrowała tylko do Hiszpanii. Walki byków można było spotkać również w południowej Francji, Portugalii oraz krajach Ameryki Łacińskiej. Jednak w każdym rejonie walka wygląda w odrobinę inny sposób. Np. nie zawsze kończyła się zabiciem byka. Korrida rozgrywana jest przy okazji dużych świat, np. hiszpańskiej uroczystości Las Fallas. I to właśnie w Hiszpanii zwyczaj ten jest wciąż pielęgnowany i stanowi symbol kraju.
Zasady korridy
Zasady Korridy są ściśle określone i występują w jej trakcie nie tylko torreador i byk, jak zwykło się powszechnie uważać. Byki biorące udział w walce, nie są pierwszymi lepszymi zwierzętami hodowlanymi. Są to zwierzęta, które od urodzenia przygotowywane są do walki. Korrida rozpoczyna się wypuszczeniem byka na arenę (plaza del toros – z języka hiszpańskiego – plac byków). Następnie, pojawiają się torreadorzy, których zadaniem, jest rozdrażnienie byka, poprzez wymachiwanie różowo – czerwonymi płachtami. Po tym, na arenie pojawia się picador– jeździec na specjalnie chronionym przez grube maty koniu. Jego zadaniem jest wbicie w unerwione miejsce na karku byka lancy. Kolejnymi bohaterami spektaklu są tzw. banderilleros czyli piesi, których zadaniem jest wbicie krótkich włóczni w miejsce obok lancy wbitej przez picadora. Na koniec wkracza tzw. „zabijacz”, czyli matador, który ma za zadanie zabić zmęczone zwierzę. Nie jest to takie proste, ponieważ miejsce, w które należy wbić szpadę, przerywając rdzeń kręgowy, znajduje się na karku i jest wielkości przeciętnej monety. Po zabiciu byka następują oklaski widowni, następnie matador na pamiątkę odcina sobie ucho lub ogon martwego zwierzęcia.
Kontrowersje dotyczące korridy
Jak widać, widowisko jest ściśle zaplanowane, a uczestnicy maja szczegółowo opisane funkcje, które pełnią podczas walki. Niektórzy uważają to za formę sztuki, tak jak np. król Hiszpanii Juan Carlos. Dla niego i wielu Hiszpanów, jest to sztuka łącząca w całość choreografię, muzykę i kostium. Twierdzą, że jest to tak stara tradycja, że należy ją kultywować, ponieważ to pielęgnowanie historii i dziedzictwa narodowego. Mówi się, że ostatnia postać spektaklu czyli matador, jest rzeźbiarzem, który zamiast gliny urabia inny materiał, czyli byka. Spójrzmy jednak z tej bardziej ludzkiej, humanitarnej pozycji, z punktu widzenia przeciwników korridy. Ich zdaniem jest to po prostu torturowanie bezbronnego zwierzęcia. Pomijając sam moment zabicia zwierzęcia, który jest natychmiastowy, ponieważ polega na przecięciu rdzenia kręgowego, zwierze jest męczone od momentu przygotowań do wejścia na arenę. W ciasnym boksie, w którym oczekuje na wyjście, byk jest drażniony i bity, jego rogi są piłowane, a oczy smaruje się wazeliną. To co następuje potem zostało już przez nas opisane. Z tego też powodu obrońcy praw zwierząt oburzają się na określenie korridy sportem. Nie jest to dla nich ani sport, ani forma sztuki, co często podnoszą zwolennicy walk. Siły dzielą się mniej więcej na pół, tyle samo jest zwolenników co przeciwników korridy. Francja i Włochy już dawno zakazały krwawych walk, jednak w Hiszpanii wciąż trwają spory, w które zaangażowany jest nawet rząd. Młodzi Hiszpanie nie wykazują już zbytniego zainteresowania tym spektaklem, turyści niechętnie w nim uczestniczą, korrida powoli traci swoich fanów. Co więcej, w Katalonii prawnie zabroniono urządzania tego typu widowisk. Zdaje się, że z roku na rok amatorów tej „rozrywki” będzie coraz mniej i tradycja korridy umrze śmiercią naturalną. Tradycja czy barbarzyństwo?